sobota, 25 maja 2013

Rozdział 1


                                        To właśnie dzisiaj wszystko się zmieni. Jak oklepane i idiotyczne jest to zdanie? Nieważne... Nazywam się Harry Styles, kojarzycie mnie już? Tak, właśnie ten Hazza z boybandu One Direction. To już prawie rok, odkąd podpisaliśmy kontrakt i zamieszaliśmy na muzycznym rynku. Dzięki programowi X-Factor rozpocząłem najwspanialszą przygodę w swoim życiu. Zyskałem cudownych przyjaciół bez których woda sodowa zapewne uderzyła by mi już do głowy. Nie ma co się oszukiwać, dopiero co skończyłem siedemnaście lat i jestem z nas najbardziej podatny na różnego rodzaju ''szaleństwa''. Jak się domyślacie chodzi tu głównie o narkotyki i całe to zadufane życie ''gwiazdy''. Gdy ktoś z nas zaczyna zbaczać z prostej ścieżki, drugi go nawraca. Nie wiem co bym zrobił, gdybym ich stracił. Co właściwie jest bardzo prawdopodobne z racji tego, że dzisiaj wieczorem zamierzam powiedzieć im o sobie prawdę. Jestem gejem. Tak, dobrze zrozumieliście. Nie dotarło to do was? Mogę przeliterować: J-e-s-t-e-m g-e-j-e-m. Teraz wszystko już okej? To dla was szok, tak wiem. Ten Styles, największy podrywacz z zespołu jest homoseksualistą. Cóż za ironia, hmm? Zawsze miałem lepsze kontakty z kobietami niż inni faceci, ale to ze względu na to, iż jestem takiej orientacji, a nie innej. Czy to moja wina, że wszyscy z mojego otoczenia uważają mnie za casanovę, widząc loczka rozmawiającego z kobietami? O moim małym sekreciku wie bardzo nikłe grono osób. Oczywiście wśród nich jest moja kochana mama, ojczym i siostra Gemma. Do wtajemniczonych osób zalicza się jeszcze mój były chłopak, ale to całkowicie zamknięty rozdział. Po prostu nam nie wyszło, lecz teraz jesteśmy dobrymi znajomymi i ufam mu w pełni jeśli chodzi o dochowanie mej tajemnicy. Z biologicznym ojcem nie utrzymuję kontaktu i szczerze mówiąc zwisa mi to co sądziłby o tym, że jego ''ukochany syneczek'' woli swoją płeć. Ale wracajmy do tematu mojego dzisiejszego zmartwienia. Jak Zayn, Liam, Niall i Louis zareagują na tę jakże zaskakującą wiadomość? Bardzo się z nimi zżyłem i nie chcę ich stracić. Żałuję, że nie powiedziałem im tego już na początku kariery. Gdyby kazali mi spieprzać, rozłąka o wiele mniej by wtedy bolała. Jak najbardziej liczę się z odrzuceniem. Wtedy samowolnie usunę się w cień i dam im żyć po swojemu. Nie chcę zepsuć ich kariery, przez nasze dziwne relacje, które by wtedy zaistniały. Muszę im wyjawić prawdę, ponieważ nie daje sobie już rady. Jestem kiepskim aktorem. Męczy mnie udawanie przed nimi zupełnie obcej osoby. Pragnę być sobą.

- Harreh! Dlaczego jesteś dzisiaj taki nieswój? Liam zaraz skończy nagrywać swoje partię i wracamy do cieplutkiego domku. Ahh... Jedyne co mi się teraz marzy to gorący prysznic, aromatyczna herbata, ciepłe łóżeczko i ty w nim.- usłyszałem za sobą wesoły głos BooBeara. To z nim jestem najbliżej, nie żebym się zakochał! Traktuję go jak starszego brata. Chyba jego reakcji obawiam się najbardziej. Jesteśmy ze sobą baaardzooo blisko. Mam na myśli baardzo baardzo blisko... Spanie obok siebie to dla nas normalna rzecz. Nie żałujemy sobie czułości, a fani bardzo szybko zorientowali się, że nasza więź jest najgłębsza. W internecie jest o nas masa filmików, w których są fragmenty przyjacielskich uścisków i pocałunków. Nazwano nas, cytuję: ''Larry Stylinson''. To połączenie mojego imienia i nazwiska z Tomlinsonem. Boje się, że po tym jak ujawnię to co zamierzam, Louis źle zrozumie moje zachowanie względem jego osoby. Gdy to zrobię muszę jak najszybciej wyjaśnić z nim to co do niego czuję, zanim zdąży pisnąć słówko. Czuje do niego miłość czysto przyjacielską i raczej nie mam co do tego wątpliwości. Jeśli chodzi o jakieś głębsze uczucie to... okej, byłem nim troszeczkę zauroczony, ale się opamiętałem i jest w porządku.
-Harold! Ocknij się wreszcie. O czym tak myślisz?- zobaczyłem przed oczami poruszającą się dłoń Tomma. Uśmiechnąłem się lekko, widząc jego zatroskane spojrzenie.
-Przepraszam, odpłynąłem.- wdrapał się na szeroki parapet tuż obok mnie. Gdy nagrywamy w studiu piosenki kocham przesiadywać w tym miejscu i obserwować wiecznie rozbudzony Londyn. To moja stała siedziba. Zayn zawsze drzemie sobie razem z Niallem przy wyjściowych drzwiach. Nie rozumiem ich... Kochają przebywać na podłodze.
Oglądamy telewizje?- Oni na podłodze.
Jemy kolacje?- Oni na podłodze. Jedynie na obiady i śniadania Liam goni ich do stołu bo ''Jak to tak jeść najważniejszy posiłek w ciągu dnia na ziemi?''
-Dobra! Zbieramy się chłopaki!- wymieniałbym dalej, ale jak widzicie Payne mi przerwał. Kończymy właśnie nagrywanie płyty ''Up All Night''. Ujawniam się dzisiaj, właśnie dlatego. Utwory gotowe, mój głos nie będzie już im potrzebny, gdyby wyrzucili mnie z domu. Wątpię, żeby chcieli mieszkać pod jednym dachem z ''pedałem''.
-Ahh...- w pomieszczeniu można było usłyszeć jęk zawodzenia Zayna. Pewnie już słodko sobie chrapał.
-Wstawaj idioto, w domu sobie pośpisz.- krzyknął nasz ''Daddy''. Li jest z nas najbardziej odpowiedzialny, dlatego wszyscy tak go nazywamy. Choć uwierzcie na słowo, że potrafi nieźle zaszaleć.
-Tak prędko nie odpłyniesz w cudne krainy Morfeusza, kolego. Najpierw chciałbym z wami porozmawiać.- oznajmiłem poważnym tonem, a między nami zapadła krępująca cisza. Jeśli chodzi o mnie, rzadko bywam tak poważny jak w obecnej chwili. Oczy wszystkich momentalnie skierowały się w moją stronę.
-Coś się stało?- zapytał uroczy blondasek. Pewnie wiecie, że straszny z niego głodomór?
-Można tak powiedzieć, ale to nie teraz.- mruknąłem cicho. Nigdy nie byłem tak przerażony, a najgorsze dopiero przede mną. Bałem się i to cholernie.
-Wspaniała robota moi drodzy! Jeśli trzeba będzie coś poprawić zdzwonimy się. A teraz zmykajcie, dobranoc.- powiedział wysoki mężczyzna, którego imienia nawet nie znam. Znikł tak szybko jak się pojawił, uścisnąwszy wcześniej nasze dłonie. Żwawo opuściliśmy budynek i udaliśmy się w strone samochodu Louisa, który znajdował się na pobliskim parkingu. On jako jedyny z nas miał prawo jazdy. Było dosyć duszno co zwiastowało nocną burze. Nienawidziłem burz, gdy tylko pomyśle o tym świństwie atmosferycznym robi mi się słabo. Jeśli błyskawice przecinają niebo, ciągnę wszystkich do salonu i bez względu na porę, każę im tam ze mną siedzieć do końca tego pobojowiska.
-Ohoo... Styles... Burza!- wrzasnął mi nad uchem, jakby czytając w myślach, już pełen energii Zayn. Wzdrygnąłem się na samo to słowo, a moje ciało przeszły nieprzyjemne dreszcze.
-Nie strasz go! Noc będzie pogodna Curly.- jasna lampa oświetlała przystojną sylwetkę BooBeara, który szczerzył się od ucha do ucha.
-Dzięki. Tylko ty bronisz mnie przed tymi potworami.- mimowolnie zachichotałem widząc ''obrażone'' miny reszty zespołu. Trochę bardziej rozluźniony zająłem miejsce pasażera na przodzie. Zawsze tam gdzie Loui, mój najlepszy przyjaciel.
-Którego mogę stracić.- szepnąłem cichuteńko pod nosem czując wewnętrzny smutek.
-Mówiłeś coś?- ciepły oddech mulata otulił od tyłu mój policzek. Szybko pokiwałem przecząco głową i zatopiłem wzrok w przedniej szybie. Do domu mieliśmy jakieś piętnaście minut, jeśli po drodze nie będzie korków. Szczęście, a może i pech spowodował, że droga minęła nam bardzo szybko. Coraz bliżej końca, tak?
________________________________
Opowiadanie pisze w Wordzie. Nie dzieliłam tego na rozdziały, więc może troszkę dziwnie to będzie wyglądać. Postaram się rozszczepić to tak, żebyście się nie pogubili. Jak widzicie nie jest to jakieś arcydzieło. Gdy mi się nudzi pisze sobie takie coś i pomyślałam, żeby założyć bloga na którym będę udostępniała moje wypociny. :)

4 komentarze:

  1. Podoba mi się pierwszy rozdział,uwielbiam takie opowiadania i nie mogę się doczekać,co zobaczę w następnym rozdziale.Jestem ciekawa jaka będzie reakcja chłopców <33

    OdpowiedzUsuń