niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział 10

* Rozdział dedykuję kochanej :**  @x_rainbowlou
*I pozdrawiam mojego wujka D, który zapewne czyta moje opowiadanie. Jeśli tak bardzo lubisz temat o gejach, to spoko :) A tak serio... wychodź z tego bloga, bo nie ręczę za następne rozdziały. [wyjaśnienie dla czytelników- on raczej nie toleruje homoseksualistów, a zobaczył jak otwieram tego bloga i... wiecie]


Bez ustanku, tempo wpatrywałem się w ekran różowego urządzenia. Pamiętam jak Zayn śmiał się z wyboru koloru, którego dokonał LouLou. Chciałbym, żeby nasze życie było takie beztroskie jak jeszcze kilka miesięcy temu... Wszyscy zawsze uśmiechnięci. Nie przejmowaliśmy się tym, co przyniesie nam następny dzień. Żyliśmy chwilą. Teraźniejszością. A teraz? Wszystko się pokomplikowało. Co mógł znaczyć ten sms? Czego Louis nie może zrobić? Jakim ''im''? Czy jego mama miała na myśli zespół? I co ja mam z tym zrobić? Powinienem porozmawiać z właścicielem telefonu? Chyba tak będzie najlepiej. Nie mam już siły. Tyle problemów, a do tego jeszcze moje uczucie do uroczego szatyna. Nie potrafię wyrzucić go ze swojego serca. Chyba nigdy nie uwolnię się od tej platonicznej miłości. Nie ma na to najmniejszych szans. Zawsze chciałem znaleźć w swoim życiu osobę, którą bym pokochał. Jednak wolałbym, aby ta osoba, też darzyła mnie tym piękny uczuciem. Z każdym czułym spojrzeniem, czy gestem ze strony szatyna, czułem niewyobrażalny ból, ponieważ wiedziałem, ze to dla niego nic nie znaczy.

Zrozpaczony przetarłem dłońmi swoją twarz. Czy byłem skazany na wieczną samotność?
Zerwałem się z dotychczasowego miejsca i wolnym krokiem udałem się w stronę kuchni, skąd usłyszałem jakieś dziwne dźwięki... Ostrożnie wszedłem do wspomnianego wcześniej pomieszczenia i jęknąłem widząc jak Zayn i Niall znów próbują sporządzić jakiś ciepły posiłek. Po co biorą się za gotowanie, skoro nie potrafią usmażyć jajecznicy, bez rozbicia wszystkich jajek.
-Co tym razem?- zapytałem z dość dużej odległości od ''kucharzy'', wolałem być od nich oddalony o przynajmniej kilka metrów, gdy szykowali jedzenie.
-Kolacja prosta, ale smaczna. Spaghetti.- wypowiedział dumnie Irlandczyk. Znając życie pewnie spalą makaron... Tak. Spalą.
-Podaj sól.- Zayn zwrócił się do kogoś za moimi plecami. Chcąc dostrzec tą osobę, odwróciłem się do tyłu. To był bardzo zły pomysł. Poczułem jak coś szklanego przelatuje tuż przed moim nosem. Wzdrygnąłem się i odruchowo odskoczyłem, wpadając przy tym na zdezorientowanego Malika. Popchnąłem go niechcący na naszą kuchenkę, na której gotował się sos...
-Nie!- wrzasnął uroczy blondynek i jakby w zwolnionym tempie widziałem go pędzącego w naszą stronę, w celu uratowania kulinarnego dzieła. W ostatniej chwili złapał naczynie, a ja razem z poszkodowanym przyjacielem upadłem z ogromnym hukiem na podłogę.
-Ał...- jęknął pode mną chłopak z quiffem.
-Przepraszam stary. Liam, nie mogłeś mu normalnie podać tej soli? Ughh, musiałeś sprawdzić ziemską grawitacje, tak?- zapytałem lekko zdenerwowany, wpatrując się w rozbitą solniczkę. Li uśmiechnął się do nas przepraszająco i wyciągnął dłoń, żeby pomóc nam wstać.
-Uff, sos jest cały!- Niall z ogromnym uśmiechem nabrał na palec odrobinę zawartości naczynia i włożył go do ust.
-O Hazzę i mojego Zi się nie martwisz?- ''mojego''. Chyba komuś coś wymsknęło się z ust.
-Tak Niall! Co ze mną i facetem Liama?- osoba odpowiedzialna za nasz upadek natychmiast pobladła i wpatrywała się we mnie z dziwnym wyrazem twarzy.
-Nie jesteśmy razem Harry.- wyjaśnił, gdy stałem już na własnych nogach. Spojrzałem całkiem zaskoczony na mulata, który nerwowo bawił się dłońmi i zawzięcie unikał mojego wzroku. Co jest grane?
-To prawda. Między nami nic nie ma.- dopiero teraz zorientowałem się, że wstrzymywałem swój oddech. Wypuściłem powietrze z płuc, któremu towarzyszył głuchy świst i zagubiony wplątałem palce w swoje loki. To był mój odruch, pozwalający nieco się rozluźnić. Louis zawsze niecnie wykorzystywał przeciwko mnie tę drobną słabość, gdy byłem na niego zły.
-Jak to? Widziałem was...- nie dawałem za wygraną. Od kiedy to przyjaciele się obmacują? I to do tego TAK obmacują.
-Zostawmy ten temat Curly, nie ma o czym gadać.- mruknął Daddy. Z szeroko otwartymi oczami wpatrywałem się na zmianę w Zayna i Liama. Byli zmieszani, ale ich słowa brzmiały szczerze. Nic z tego nie rozumiałem. Zacząłem szukać u Nialla jakiejś pomocy, ale zdawało się, że wiedział równie tyle, co ja.
-Makaron jest już gotowy! Nie mogę uwierzyć, że udało nam się coś ugotować!- krzyknął podekscytowany Horan. Wiedziałem, że chciał po prostu rozluźnić atmosferę, ale i tak jeszcze powrócę do sprawy Ziama. Zrobię moim podejrzanym przesłuchanie, które zapamiętają do końca życia.
-Miejmy nadzieję, że się nie otrujemy.- zachichotałem cicho. Twarz głodomorka natychmiast wykrzywiła się w nieprzyjemnym grymasie.
-Jeszcze zobaczysz! Będziesz błagał o dokładkę.- potarł swoje dłonie, szczerząc się jak głupek. Kochałem tych idiotów. Ostrożnie zdjął z gazu makaron, który o dziwo wyglądał na jadalny. Nagle dom przeszył ogromny trzask zamykanych się drzwi. Wystraszony tak głośnym i nagłym odgłosem, aż podskoczyłem.
-Niall!- wrzasnął wkurzony muzułmanin. Irlandczyk leżał na podłodze, a wokół niego wszędzie pałętał się makaron. Wybuchnąłem niepohamowanym śmiechem i za nic nie mogłem się uspokoić.
-To nie jest śmieszne! Znowu trzeba zamówić pizzę, a ja tak się starałem z tym spaghetti.- oznajmił smutny.
-Nie przejmuj się.- poklepałem go po ramieniu i poczochrałem jego blond czuprynę. Wiedziałem, że coś się schrzani, jeśli chodzi o naszą kolację. Uklęknąłem i zacząłem zbierać porozrzucany pokarm.
-Kurwa!- usłyszałem bardzo głośny krzyk mojego Louisa. Zdziwiony podniosłem wzrok i zauważyłem delikatnie mówiąc zdenerwowanego Tomlinsona, który szarpał kosmyki swoich włosów. Nigdy nie słyszałem tylu przekleństw, które jak pociski gwałtownie wylatywały teraz z jego słodkich i łagodnych ust. Wszyscy w szoku wpatrywaliśmy się w BooBeara, który przeszedł przez kuchnię, kopiąc po drodze kosz na śmieci. Co mogło się stać? W tym momencie nie potrafiłem wydusić z siebie żadnych słów. Lou już po chwili zniknął w swoim pokoju, nawet się z nami nie witając. Przerażony zerknąłem na resztę towarzystwa, która wyglądała jakby zobaczyła ducha.
-Chyba mamy problem.- wyjąkał cicho Ni, który wybudził mnie z dziwnego transu. Nie zastanawiając się dłużej nad tym co miałem zamiar zrobić, pognałem do pokoju, w którym zniknął Tommo. Z impetem otworzyłem drewniane drzwi i wpadłem do pomieszczenia, gdzie spędziłem niedawno część popołudnia. Widok, który zastałem był straszny. Załamany nastolatek, a raczej już mężczyzna, zrzucał ze swoich półek dosłownie wszystko. Nigdy, ale to przenigdy nie widziałem go w takim stanie. Byłem przerażony.
-Hej, spokojnie. Shhh... Uspokój się Louis.- ostrożnie do niego podszedłem i chwyciłem za ręce, które natychmiast wyrwał. Opadł bezsilnie na łóżko i nie mógł złapać powietrza. Jego szczęka była zaciśnięta, tak samo jak pięści.
-Jest dobrze, oddychaj głęboko.- usiadłem obok niego i ostrożnie przejechałem kciukiem po jego czole, na którym zbierały się kropelki potu. Co go tak rozwścieczyło? Zakrył lazurowe tęczówki swoimi powiekami, na których znajdowały się cudowne rzęsy. Wydawało mi się, że coś zmieniło się w jego wyglądzie, jednak nie mogłem rozszyfrować, co to było. Trwałem przy jego boku kilkanaście minut, obserwując, jak jego ciało stopniowo się rozluźnia. Po jakimś czasie odchrząknął, chcąc najwyraźniej oczyścić swoje gardło.
-Już dobrze?- w odpowiedzi prawie niezauważalnie kiwnął twierdząco głową i otworzył cudowne oczy. Zamarłem. Wiedziałem już co się zmieniło. Jego źrenice były rozszerzone, a białka delikatnie przekrwione. Może płakał?
-Co się stało z twoimi oczami?- zapytałem zmartwiony, na co natychmiast zamknął je z powrotem. Omiotłem wzrokiem całe pomieszczenie. Będzie dużo do sprzątania...
-Nic, chyba je zatarłem.- miał głos całkowicie pozbawiony jakichkolwiek emocji. Czułem, jakbym rozmawiał z jakimś robotem. Bear bardzo dziwnie się zachowywał. Przecież jeszcze dzisiaj rano wyglądał całkiem normalnie.
-Gdzie byłeś?- zapewne miejsce, w którym przebywał ostatnie dwie godziny tak na niego wpłynęło. Tylko co to było za miejsce?
-Przejść się. Potrzebowałem trochę spokoju.- kłamał. Wiem kiedy kłamie. Gdy to robi jego wskazujący palec zawsze lekko się ugina. Taki drobny szczegół, a tyle dzięki niemu można się dowiedzieć. Chciałem już zapytać, dlaczego zataja przede mną prawdę, gdy usłyszeliśmy tak dobrze znany mi dźwięk. Nowa wiadomość w komórce mojego najlepszego przyjaciela. Telefon zostawiłem pod poduszką... Zapomniałem odłożyć go na miejsce. Wyraźnie zdziwiony chłopak, sięgnął po swoją własność i zerknął na wyświetlacz. Siedziałem jak na szpilkach, ponieważ doskonale zdawałem sobie sprawę, iż łatwo zorientuje się, że ktoś czytał jego wiadomości. Tak jak myślałem. Na jego twarzy pojawiła się zmarszczka.
-Kto przeglądał moją korespondencje?- i co ja mam teraz zrobić?
-To ty?- znów zacisnął swoje pięści... Nerwy powróciły.
-Co oznacza sms od twojej mamy?- walnąłem prosto z mostu. Szeroko otworzył usta i jęknął. Już po chwili ogromną siłą cisnął telefonem w ścianę. Wzdrygnąłem się na dźwięk roztrzaskującego się Iphona. Spuściłem swój wzrok i zacząłem zawzięcie skubać skrawek swojej koszuli.
-Wyjdź.- powiedział szorstko. Zachowywał się okropnie. Dlaczego tak gwałtownie zmieniał dzisiaj swoje zachowanie?
-Powiedziałem, WYJDŹ!- Gdy nie zauważył z mojej strony żadnej reakcji, po prostu mocno chwycił mnie za ramię i wypchnął ze swojego pokoju, zamykając drzwi na klucz. Stałem w miejscu kilkanaście sekund, nie wierząc w to co właśnie się stało. Miałem przed oczami jego rozszerzone i rozwścieczone źrenice. Coś było nie tak. Odwróciłem się na pięcie, dostrzegając tuż przed sobą resztę zespołu. Na pewno wszystko słyszeli.
-Niall miał racje. Mamy problem.- mruknąłem osuwając się po drzwiach na zimną podłogę.
_____________
Proszę: 10 rozdział. Wydaje mi się nudny, ale zapewniam, że w 11 rozdziale będzie się działo xD
I... PRZEPRASZAM, ale przynajmniej do połowy sierpnia nie będzie rozdziału. Mam w domu remont i niestety odłączają mi internet. Nie wiem kiedy będę miała go z powrotem, ale mam nadzieje, ze niebawem. Na wczasach nie pisałam rozdziałów, bo było pełno kuzynek, krzyki i cały czas się coś działo(jak byłam w górach). Teraz na czas tego gównianego remontu jadę do rodziny i zważając na to, że jest nią dziadek i babcia będzie raczej spokojnie :D Brak internetu+ dziadek i babcia= dużo rozdziałów w zeszycie (ewentualnie w laptopie jak wezmę, ale internet mam wi-fi więc nic z tego, żebym dodała posta)
Jeszcze raz bardzo przepraszam. Czekajcie na mega dopracowany i pełen emocji rozdział 11 xD (dobra... lepiej nie zapeszać, bo jeszcze mi nie wyjdzie)
* Nawet nie będę miała jak zobaczyć ile jest komentarzy pod tym rozdziałem bo tata ma zamiar wyłączyć neta lada moment (czekał tylko jak dodam rozdział)
Pozdrawiam i przepraszam za błędy, ale pisałam trochę w pośpiechu.
MAM NADZIEJĘ, ŻE ZASKOCZYCIE MNIE ILOŚCIĄ KOMENTARZY, a jak wrócę do was z nowym rozdziałem będę miała z tego powodu zaciesz :)
+I ogromnie dziękuje za te 15 komentarzy pod 9 rozdz. Kocham was :)

wtorek, 9 lipca 2013

Rozdział 9


Gdy moje powieki uniosły się ponownie, otaczała mnie ciemność. Podniosłem się do pozycji siedzącej i głęboko westchnąłem. W pomieszczeniu było bardzo duszno. Ku mojemu zdziwieniu znajdowałem się w swoim łóżku. Widocznie, gdy znów zasnąłem Lou lub Niall przeniósł mnie do mojego pokoju. Wyciągnąłem dłoń w kierunku nocnej szafki, aby dorwać się do swojego Iphona. Czym prędzej odblokowałem ekran i spojrzałem na wyświetlacz. Była czwarta nad ranem. Zsunąłem z siebie miękką kołdrę i wstałem, aby otworzyć okno. Gdy tylko to zrobiłem, moją twarz otuliło rześkie powietrze. Miałem już wracać do łóżka, lecz coś przykuło moją uwagę. Mianowicie, były to ciche chichoty... Na skraju naszego basenu siedział Liam wraz z Zaynem. Widziałem tylko zarysy ich sylwetek, ponieważ słońce dopiero pokazywało się na horyzoncie. Ich nagie stopy splatały się ze sobą pod wodą, która rozpryskiwała się pod wpływem gwałtownych ruchów.
-Ciekawe, bardzo ciekawe...- szepnąłem sam do siebie. Wyglądali na trzeźwych, co było dziwne z racji tego, że byli w klubie.
Przetarłem swoje zaspane oczy i postanowiłem przerwać im tę radosną sielankę. Otwierałem usta, aby coś krzyknąć, ale zamarłem. Stałem jak słup i chyba zapomniałem jak się oddycha.
-To niemożliwe.-powtarzałem w kółko pod nosem. W tamtym momencie nie mogłem ruszyć nawet palcem. Może jeszcze śpię? Tak, na pewno śpię. Bo nie, nie, nie, nie, to przecież niemożliwe, żeby moi kumple całowali się namiętnie przed naszym domem. Może dosypali coś do popcornu, którym zajadałem się z Louisem i teraz mam jakieś omamy? Wytrzeszczałem oczy i nie wiedziałem czy mam uciec, czy dalej oglądać, to co działo się przede mną. Byłem świadkiem gry wstępnej dwóch facetów. Heteryków. Liama i Zayna. Malika i Payne'a. Co tu się kurwa dzieje?

Czym prędzej wybiegłem ze swojego własnego kąta i niczym huragan wpadłem do pokoju Louisa. Nie zastanawiając się dłużej, skoczyłem na niego i zacząłem szarpać za ramię.
-Boo! Booooo! Obudź się!- wrzeszczałem do jego ucha, nie dając za wygraną.
-Mhmm...-jęknął i lekko się poruszył.
-Musisz natychmiast się obudzić. Chyba dosypali coś do popcornu. Mam jakieś schizy! Właśnie byłem świadkiem gejowskiej gry wstępnej z udziałem Liama i Zayna! Louis! Wstawaj!- chwyciłem za róg poduszki i brutalnie wyrwałem ją spod głowy przyjaciela.
-Czego chcesz. Jest środek nocy.... Jakie schizy. Nie moja wina, że się czegoś naćpałeś.- ponownie zakopał się w pościeli.
-Co? Gry wstępnej?!- gdy po chwili dotarł do niego sens mojej wypowiedzi, zerwał się na równe nogi, a jego oczy wpatrywały się we mnie z ogromnym szokiem. Roześmiałem się, widząc jego bezcenną minę. Wyglądał, jakby właśnie zjadł cytrynę.
-Żartujesz, prawda?- zapytał, poprawiając sobie przy tym rozczochrane włosy. Był w samych bokserkach, które zdobiły niebieskie misie. Wyglądał słodko. Zaspane oczka i rozmierzwiona fryzura odejmowały mu lat. W tamtym momencie miałem ochotę bardzo mocno go do siebie przytulić i nigdy nie puszczać. Zresztą. W jakim momencie nie miałem na to ochoty? Ogromnie zazdroszczę jego przyszłej żonie.
Chwyciłem go za nadgarstek i pociągnąłem w stronę swojej sypialni. Bez ogródek, po prostu popchnąłem go do otwartego okna i wskazałem palcem przytulającą się parę... Czułem, jak głęboko nabiera powietrze. Nigdy, przenigdy nie spodziewałem się zastać kiedykolwiek takiego widoku...
-Przecież to... ja... oni... Przecież....- jąkał się, zapewne próbując złożyć jakieś logiczne zdanie.
-Więc.-zacząłem, a szatyn przeniósł na mnie swój zszokowany wzrok.
-Jak myślisz, to ten popcorn?
***
Przyczaiłem się w progu naszego salonu i obserwowałem naszego Ziama. Nie wykazywali sobą nadmiernego zainteresowania. Po prostu siedzieli przed telewizorem i wspólnie oglądali jakiś kiepski serial. Cały czas miałem przed oczami sytuacje, której byłem świadkiem ostatniej nocy. Albo raczej poranka. Postanowiliśmy z Louisem zostawić tą sprawę samą sobie. Co ma być to będzie... Ale... No właśnie. Jest ''ale''. Nie mogłem dopuścić do siebie myśli, że oni mogliby być ze sobą razem. Powiedzieliby nam, prawda? Nad naszym zespołem cały czas wiszą jakieś tajemnice.
-Dlaczego od trzech godzin bacznie się nam przyglądasz, Styles?- Li odwrócił się w moją stronę i zmierzył mnie wzrokiem.
-Nudzi mi się.- powiedziałem to, co pierwsze przyszło mi do głowy. Później nikt już się nie odezwał.
***
-Dobra. Powiedzcie co jest grane. Mam dość natarczywych spojrzeń z waszej strony.- odezwał się Zayn, gdy znajdowaliśmy się w Nandos. Oczywiście Niall zaciągnął nas tam na obiad. On przez cały czas, zdezorientowany spoglądał to na mnie i Lou, to na naszą słodką parkę. Parkę... Słodką... Nie wierze. Zajadałem się frytkami i wymownie spoglądałem na BooBeara. W końcu Tommo wypuścił z hukiem widelec i przetarł twarz swoimi dłońmi.
-Nie macie nam czasem czegoś do powiedzenia?- zapytał wskazując na naszych podejrzanych. Payne natychmiast podniósł wzrok i gorzko zachichotał.
-A ty Louis?- odpowiedział i ciskał w niego gromem. Racja. Z tego wszystkiego zapomniałem o sprawie z listem. W powietrzu bez trudności można było wyczuć napiętą atmosferę.
-Dobra, chłopaki. Uspokójcie się. Może ktoś wreszcie wyjaśni mi o co tutaj chodzi?- Irlandczyk nareszcie wtrącił się do rozmowy.
-No nie wiem, zapytaj naszego Ziama.- nie wiem czemu, ale wydawało mi się, że ta kłótnia miała jakieś większe znaczenie. Jakbym o czymś nie wiedział, nie licząc tej dziwnej sprawy z Bearem i Maynem.
-A może lepiej zagłębmy się w sprawę naszego najstarszego członka, cudownego zespołu One Direction, hmm?- Malik rzucał ironią gdzie się da. Bez wątpienia we wszystkim się pogubiłem.
-Zamknij się.- syknął chłopak siedzący obok mnie.
***
Wszyscy zachowywali się tak, jakby sprzeczka w restauracji wcale nie miała miejsca. Wróciliśmy do domu i każdy zajął się swoimi sprawami. LouLou wyszedł gdzieś bez słowa, a ja leżałem w jego łóżku i znudzony podrzucałem piłkę do koszykówki. Zastanawiałem się nad wszystkim co zdarzyło się do tej pory. Dziwna rozmowa podczas mojego ''snu''. Sprawa z Zaynem i Liamem. Co się z nami dzieje? Czuje, jakbyśmy wszyscy powoli się od siebie oddalali.

Nagle usłyszałem dźwięk telefonu, oznajmiający nową wiadomość tekstową. Widocznie właściciel miękkiego posłania na którym się wylegiwałem, nie zabrał ze sobą swojego urządzenia. Próbując pozbyć się wyrzutów sumienia, chwyciłem w dłoń różowego Iphona. Odblokowałem ekran i szybko wszedłem w skrzynkę odbiorczą: jedna nieodebrana wiadomość od ''Mama''. Wiedziałem, że nie powinienem naruszać jego prywatności, ale coś kazało mi przeczytać tego SMS-a.


''Louis. Dziecko, błagam cię. Przemyśl to jeszcze. Nie możesz im tego zrobić, przecież wszyscy ci pomożemy. Zastanów się.''
 
___________________
Więc jest 9 rozdział :) Napisałam go odrobinę innym stylem niż poprzednie. Nie wiem czy wam on pasuje...
Najpierw chciałabym OGROMNIE podziękować za te 12 komentarzy. Nie macie pojęcia, jak skakałam po pokoju i cieszyłam się, że ktoś czyta moje wypociny :D Gęba cały czas cieszy mi się z komentarzy i  31 osób, które zagłosowało w ankiecie ''Czy czytasz moje opowiadanie''. Na prawdę OGROMNIE DZIĘKUJĘ. Kocham Was ♥
Niestety żegnam się z wami na 2 tygodnie. Raczej nie będę miała dostępu do internetu, jak wcześniej wspominałam. Ale będę pisała nowe rozdziały w zeszycie, więc jak przyjadę to Was nimi zasypię :)
+ Gorąco polecam CUDOWNE opowiadanie o Larrym, które skradło moje serce :) Gwarantuje Wam, że bardzo Was ono wciągnie <33 http://larrystylinsonstoryxz.blogspot.com/2013/04/prolog_22.html
 
Pozdrawiam i proszę o komentarz. (to na prawdę motywuje ♥)
Następne rozdziały pojawią się pod koniec lipca.
 

sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 8

Siedzieliśmy w salonie na kanapie, a nasze oczy tępo wpatrywały się w plazmowy telewizor, na którym odtwarzany był film ''Prometeusz''. Louis był wielkim fanem science fiction, więc nie było mowy, aby mógł przegapić nowe dzieło Ridley'a Scotta. Szczerze mówiąc nie bardzo interesowało mnie to, co widniało na ekranie. Dużo ciekawszym obiektem do obserwowania był dla mnie BooBear, jednak musiałem zachować jakieś pozory normalności. Więc od czasu do czasu spoglądałem na film, w którym... Szukali kosmitów na jakiejś planecie?
Odkąd wyskoczyłem z tą ''szczerą wypowiedzią'', nikt nie odezwał się, ani słowem. LouLou po prostu spojrzał na mnie wtedy z dziwnym wyrazem twarzy... i opuścił kuchnie. Jak się potem okazało, poszedł po płytę.
-Chyba za bardzo cię to nie interesuje, hmm?- Tommo szturchnął moje ramię i wskazał palcem na ekran. Oto jego pierwsze słowa, po godzinie nieustannego milczenia. Wzruszyłem ramionami i ziewnąłem.
-Jestem trochę zmęczony. Nie wyspałem się w nocy.- po części była to prawda. Czułem, że mogłem po prostu paść plackiem i nie wstawać z ziemi w najbliższym czasie. Przeciągnąłem się i skuliłem w kłębek, przymykając swoje powieki.
-Ughh... Choć tu.- mruknął i jednym sprawnym ruchem przyciągnął mnie do siebie. Poklepał dłonią swoje kolana i wygodnie się oparł. Z ogromnym uśmiechem na twarzy, ułożyłem głowę na udach przyjaciela i cichuteńko westchnąłem. Zapach Louisa otulił całą moją postać, a mi jak najbardziej to odpowiadało. Cynamon i jabłka... Nie mogę rozszyfrować, jak to możliwe, że on pachnie tak cudownie. W pewnym momencie, poczułem jak jakiś materiał okrywa moje plecy.
-To koc.- odpowiedź na niezadane pytanie? Czasami zastanawiam się, czy on nie ma jakiegoś daru czytania ludziom w myślach. Palce Lou natychmiast znalazły sobie wygodne miejsce w moich lokach i mierzwiły je z uczuciem. Obdarowywany takimi pieszczotami, zasnę baaardzo szybko.
-Śpij Curly.- przyciszył telewizor i... delikatnie pocałował mnie w głowę. Już wcześniej zdarzało nam się ofiarowywać sobie nawzajem takie czułości, ale teraz czułem się inaczej. Nie potrafię tego wyjaśnić. Po prostu czułem się... kochany?
***
Ze snu zbudził mnie trzask frontowych drzwi. Lekko uchyliłem swoje powieki, lecz tak szybko jak to zrobiłem, tak szybko zamknąłem je z powrotem. Usłyszałem kroki, które zdawały się być coraz głośniejsze. Co dziwne, należały one raczej do jednej osoby.
-Ciii... Hazza zasnął.-szepnął nade mną mój skarb. Nie spałem... ale nikt nie musiał przecież o tym wiedzieć. Poza tym, było mi bardzo wygodnie.
-Okej. Ale z niego śpioch, hmm?- to był głos Nialla.
-Ostatnie wydarzenia najwyraźniej trochę go wykończyły. Gdzie Liam i Zayn?- no właśnie... Dlaczego nie ma tu reszty chłopców?
-Nasz Bad Boy wyciągnął Li do klubu... nocnego. Rozumiesz to?! Naszego grzecznego Payne. Ja nie wiem co się dzieje ostatnio na tym świecie. Teraz chyba już nic mnie nie zaskoczy. Co ja plotę, lepiej nie kusić losu. Wiesz co mam na myśli? Nie wiesz?- blondyn zaczął się plątać. Biedny, często mu się to zdarza, ale taki już jego urok.
-Wiem co masz na myśli.- w pomieszczeniu rozbrzmiał cichy chichot. Uwielbiałem cały nasz zespół. Nie chcę wiedzieć, jak wyglądałoby moje życie, gdybym nie poznał tych zwariowanych oszołomów.
-Więc? Jak spędziliście to urocze popołudnie?- podłoże pode mną się ugięło, więc Horan zapewne usiadł obok nas na kanapie.
-Film... Krótka rozmowa... Film....- podsumował Tomlinson. Jego głos był jakiś taki smutny, ale może tylko mi się wydaje?
-Czy w tej rozmowie powiedziałeś mu pewną ważną rzecz?- ważną rzecz? O czym on do cholery mówi?
-Nie.- jęknął szatyn i westchnął. Żałowałem, że nie mogłem zobaczyć wyrazu jego twarzy.
-Wiesz, że w końcu będziesz musiał to zrobić? Nie rozumiem cię. Miałeś pretensje do Curly'ego, że ukrywał przed tobą swoją orientacje. Ty wcale nie jesteś lepszy. Zatajasz przed nim, równie ważną rzecz. Przepraszam, ona jest raczej ważniejsza.- o co chodzi? Dlaczego zawsze dowiaduje się o wszystkim ostatni? Błagałem w myślach, żeby wspomnieli bardziej szczegółowo o ''tej rzeczy''. Co Louis mógł przede mną zatajać? Przecież sam chciał, żebyśmy już zawsze zwierzali się sobie ze wszystkiego. A teraz? Zmienił zdanie?
-Niall. Wiesz, że to nie to samo.
-Bezsensowne usprawiedliwienie. Ja, Malik i Daddy nadal byśmy nic o tym nie wiedzieli, gdybym nie zobaczył tego listu.- jakiego... Co tu się dzieje?
-Którego nie powinieneś otwierać. To tylko i wyłącznie moja sprawa.- Boo był trochę zirytowany. Zacisnął pięść na moich włosach i głęboko oddychał.
-Mylisz się. Jesteśmy dla ciebie przyjaciółmi. Rodziną. Szczególnie Harry powinien widzieć, że...
-Koniec! Proszę cię. Przestań.- Boże. Louis. Czy on płakał? Jeśli ON płacze, to naprawdę musi być źle. Jego samotna łza spadła na mój policzek i zsunęła się po nim, aż natrafiła na materiał jeansów swojego właściciela. Tak bardzo chciałem go przytulić, ale jakaś dziwna siła trzymała mnie w bezruchu. Do mych uszów dobiegał szloch. Bałem się o mojego Louisa.
-Nie płacz. Przepraszam. Po prostu się martwię.- Ni brzmiał naprawdę rozpaczliwie. Ten Niall, zawsze wesoły i rozbrykany chłoptaś. Nie wiedziałem co miałem zrobić w najbliższym czasie. Zaczekać, aż najlepszy przyjaciel powie mi, to coś? Czy może delikatnie go o to podpytać? Przez kilkanaście minut nie słyszałem już nic, oprócz naszych trzech oddechów i cichego pochlipywania Beara. Jeśli chodzi o tą tajemnice, nic nie mogło przyjść mi do głowy, chociaż bardzo starałem się jakoś skojarzyć fakty. Jedynym tropem był list. Co strasznego może zawierać kartka papieru? 
______________________________________
UWAGA! Rozdział jest troszkę krótki, ALE mam zamiar do 10.07 dodać jeszcze dwa dłuższe rozdziały(jednak wole nic nie obiecywać), ponieważ 10 jadę na dwa tygodnie w góry. (zabieram ze sobą zeszyt i będę pisała dalsze rozdziały, więc jak wrócę będziecie mieli dużo do czytania)
CHOCIAŻ możliwe jest, że dodam coś będąc w tych górach.  Tak czy siak nie zapomnę o blogu :) 
+ Przypominam: Kto chcę być informowany o nowych rozdziałach na Twitterze, niech w komentarzu zostawi swoją nazwe. 
++Na prawdę jest was, aż 27?! :O Proszę skomentujcie chociaż krótko ten rozdział, lub kliknijcie w reakcje. Chciałabym zobaczyć ile osób przeczytało tą notkę :)  
 Jak wam mijają wakacje? Co według was będzie zawierał ten list? Całuje mocnoo :***