niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział 10

* Rozdział dedykuję kochanej :**  @x_rainbowlou
*I pozdrawiam mojego wujka D, który zapewne czyta moje opowiadanie. Jeśli tak bardzo lubisz temat o gejach, to spoko :) A tak serio... wychodź z tego bloga, bo nie ręczę za następne rozdziały. [wyjaśnienie dla czytelników- on raczej nie toleruje homoseksualistów, a zobaczył jak otwieram tego bloga i... wiecie]


Bez ustanku, tempo wpatrywałem się w ekran różowego urządzenia. Pamiętam jak Zayn śmiał się z wyboru koloru, którego dokonał LouLou. Chciałbym, żeby nasze życie było takie beztroskie jak jeszcze kilka miesięcy temu... Wszyscy zawsze uśmiechnięci. Nie przejmowaliśmy się tym, co przyniesie nam następny dzień. Żyliśmy chwilą. Teraźniejszością. A teraz? Wszystko się pokomplikowało. Co mógł znaczyć ten sms? Czego Louis nie może zrobić? Jakim ''im''? Czy jego mama miała na myśli zespół? I co ja mam z tym zrobić? Powinienem porozmawiać z właścicielem telefonu? Chyba tak będzie najlepiej. Nie mam już siły. Tyle problemów, a do tego jeszcze moje uczucie do uroczego szatyna. Nie potrafię wyrzucić go ze swojego serca. Chyba nigdy nie uwolnię się od tej platonicznej miłości. Nie ma na to najmniejszych szans. Zawsze chciałem znaleźć w swoim życiu osobę, którą bym pokochał. Jednak wolałbym, aby ta osoba, też darzyła mnie tym piękny uczuciem. Z każdym czułym spojrzeniem, czy gestem ze strony szatyna, czułem niewyobrażalny ból, ponieważ wiedziałem, ze to dla niego nic nie znaczy.

Zrozpaczony przetarłem dłońmi swoją twarz. Czy byłem skazany na wieczną samotność?
Zerwałem się z dotychczasowego miejsca i wolnym krokiem udałem się w stronę kuchni, skąd usłyszałem jakieś dziwne dźwięki... Ostrożnie wszedłem do wspomnianego wcześniej pomieszczenia i jęknąłem widząc jak Zayn i Niall znów próbują sporządzić jakiś ciepły posiłek. Po co biorą się za gotowanie, skoro nie potrafią usmażyć jajecznicy, bez rozbicia wszystkich jajek.
-Co tym razem?- zapytałem z dość dużej odległości od ''kucharzy'', wolałem być od nich oddalony o przynajmniej kilka metrów, gdy szykowali jedzenie.
-Kolacja prosta, ale smaczna. Spaghetti.- wypowiedział dumnie Irlandczyk. Znając życie pewnie spalą makaron... Tak. Spalą.
-Podaj sól.- Zayn zwrócił się do kogoś za moimi plecami. Chcąc dostrzec tą osobę, odwróciłem się do tyłu. To był bardzo zły pomysł. Poczułem jak coś szklanego przelatuje tuż przed moim nosem. Wzdrygnąłem się i odruchowo odskoczyłem, wpadając przy tym na zdezorientowanego Malika. Popchnąłem go niechcący na naszą kuchenkę, na której gotował się sos...
-Nie!- wrzasnął uroczy blondynek i jakby w zwolnionym tempie widziałem go pędzącego w naszą stronę, w celu uratowania kulinarnego dzieła. W ostatniej chwili złapał naczynie, a ja razem z poszkodowanym przyjacielem upadłem z ogromnym hukiem na podłogę.
-Ał...- jęknął pode mną chłopak z quiffem.
-Przepraszam stary. Liam, nie mogłeś mu normalnie podać tej soli? Ughh, musiałeś sprawdzić ziemską grawitacje, tak?- zapytałem lekko zdenerwowany, wpatrując się w rozbitą solniczkę. Li uśmiechnął się do nas przepraszająco i wyciągnął dłoń, żeby pomóc nam wstać.
-Uff, sos jest cały!- Niall z ogromnym uśmiechem nabrał na palec odrobinę zawartości naczynia i włożył go do ust.
-O Hazzę i mojego Zi się nie martwisz?- ''mojego''. Chyba komuś coś wymsknęło się z ust.
-Tak Niall! Co ze mną i facetem Liama?- osoba odpowiedzialna za nasz upadek natychmiast pobladła i wpatrywała się we mnie z dziwnym wyrazem twarzy.
-Nie jesteśmy razem Harry.- wyjaśnił, gdy stałem już na własnych nogach. Spojrzałem całkiem zaskoczony na mulata, który nerwowo bawił się dłońmi i zawzięcie unikał mojego wzroku. Co jest grane?
-To prawda. Między nami nic nie ma.- dopiero teraz zorientowałem się, że wstrzymywałem swój oddech. Wypuściłem powietrze z płuc, któremu towarzyszył głuchy świst i zagubiony wplątałem palce w swoje loki. To był mój odruch, pozwalający nieco się rozluźnić. Louis zawsze niecnie wykorzystywał przeciwko mnie tę drobną słabość, gdy byłem na niego zły.
-Jak to? Widziałem was...- nie dawałem za wygraną. Od kiedy to przyjaciele się obmacują? I to do tego TAK obmacują.
-Zostawmy ten temat Curly, nie ma o czym gadać.- mruknął Daddy. Z szeroko otwartymi oczami wpatrywałem się na zmianę w Zayna i Liama. Byli zmieszani, ale ich słowa brzmiały szczerze. Nic z tego nie rozumiałem. Zacząłem szukać u Nialla jakiejś pomocy, ale zdawało się, że wiedział równie tyle, co ja.
-Makaron jest już gotowy! Nie mogę uwierzyć, że udało nam się coś ugotować!- krzyknął podekscytowany Horan. Wiedziałem, że chciał po prostu rozluźnić atmosferę, ale i tak jeszcze powrócę do sprawy Ziama. Zrobię moim podejrzanym przesłuchanie, które zapamiętają do końca życia.
-Miejmy nadzieję, że się nie otrujemy.- zachichotałem cicho. Twarz głodomorka natychmiast wykrzywiła się w nieprzyjemnym grymasie.
-Jeszcze zobaczysz! Będziesz błagał o dokładkę.- potarł swoje dłonie, szczerząc się jak głupek. Kochałem tych idiotów. Ostrożnie zdjął z gazu makaron, który o dziwo wyglądał na jadalny. Nagle dom przeszył ogromny trzask zamykanych się drzwi. Wystraszony tak głośnym i nagłym odgłosem, aż podskoczyłem.
-Niall!- wrzasnął wkurzony muzułmanin. Irlandczyk leżał na podłodze, a wokół niego wszędzie pałętał się makaron. Wybuchnąłem niepohamowanym śmiechem i za nic nie mogłem się uspokoić.
-To nie jest śmieszne! Znowu trzeba zamówić pizzę, a ja tak się starałem z tym spaghetti.- oznajmił smutny.
-Nie przejmuj się.- poklepałem go po ramieniu i poczochrałem jego blond czuprynę. Wiedziałem, że coś się schrzani, jeśli chodzi o naszą kolację. Uklęknąłem i zacząłem zbierać porozrzucany pokarm.
-Kurwa!- usłyszałem bardzo głośny krzyk mojego Louisa. Zdziwiony podniosłem wzrok i zauważyłem delikatnie mówiąc zdenerwowanego Tomlinsona, który szarpał kosmyki swoich włosów. Nigdy nie słyszałem tylu przekleństw, które jak pociski gwałtownie wylatywały teraz z jego słodkich i łagodnych ust. Wszyscy w szoku wpatrywaliśmy się w BooBeara, który przeszedł przez kuchnię, kopiąc po drodze kosz na śmieci. Co mogło się stać? W tym momencie nie potrafiłem wydusić z siebie żadnych słów. Lou już po chwili zniknął w swoim pokoju, nawet się z nami nie witając. Przerażony zerknąłem na resztę towarzystwa, która wyglądała jakby zobaczyła ducha.
-Chyba mamy problem.- wyjąkał cicho Ni, który wybudził mnie z dziwnego transu. Nie zastanawiając się dłużej nad tym co miałem zamiar zrobić, pognałem do pokoju, w którym zniknął Tommo. Z impetem otworzyłem drewniane drzwi i wpadłem do pomieszczenia, gdzie spędziłem niedawno część popołudnia. Widok, który zastałem był straszny. Załamany nastolatek, a raczej już mężczyzna, zrzucał ze swoich półek dosłownie wszystko. Nigdy, ale to przenigdy nie widziałem go w takim stanie. Byłem przerażony.
-Hej, spokojnie. Shhh... Uspokój się Louis.- ostrożnie do niego podszedłem i chwyciłem za ręce, które natychmiast wyrwał. Opadł bezsilnie na łóżko i nie mógł złapać powietrza. Jego szczęka była zaciśnięta, tak samo jak pięści.
-Jest dobrze, oddychaj głęboko.- usiadłem obok niego i ostrożnie przejechałem kciukiem po jego czole, na którym zbierały się kropelki potu. Co go tak rozwścieczyło? Zakrył lazurowe tęczówki swoimi powiekami, na których znajdowały się cudowne rzęsy. Wydawało mi się, że coś zmieniło się w jego wyglądzie, jednak nie mogłem rozszyfrować, co to było. Trwałem przy jego boku kilkanaście minut, obserwując, jak jego ciało stopniowo się rozluźnia. Po jakimś czasie odchrząknął, chcąc najwyraźniej oczyścić swoje gardło.
-Już dobrze?- w odpowiedzi prawie niezauważalnie kiwnął twierdząco głową i otworzył cudowne oczy. Zamarłem. Wiedziałem już co się zmieniło. Jego źrenice były rozszerzone, a białka delikatnie przekrwione. Może płakał?
-Co się stało z twoimi oczami?- zapytałem zmartwiony, na co natychmiast zamknął je z powrotem. Omiotłem wzrokiem całe pomieszczenie. Będzie dużo do sprzątania...
-Nic, chyba je zatarłem.- miał głos całkowicie pozbawiony jakichkolwiek emocji. Czułem, jakbym rozmawiał z jakimś robotem. Bear bardzo dziwnie się zachowywał. Przecież jeszcze dzisiaj rano wyglądał całkiem normalnie.
-Gdzie byłeś?- zapewne miejsce, w którym przebywał ostatnie dwie godziny tak na niego wpłynęło. Tylko co to było za miejsce?
-Przejść się. Potrzebowałem trochę spokoju.- kłamał. Wiem kiedy kłamie. Gdy to robi jego wskazujący palec zawsze lekko się ugina. Taki drobny szczegół, a tyle dzięki niemu można się dowiedzieć. Chciałem już zapytać, dlaczego zataja przede mną prawdę, gdy usłyszeliśmy tak dobrze znany mi dźwięk. Nowa wiadomość w komórce mojego najlepszego przyjaciela. Telefon zostawiłem pod poduszką... Zapomniałem odłożyć go na miejsce. Wyraźnie zdziwiony chłopak, sięgnął po swoją własność i zerknął na wyświetlacz. Siedziałem jak na szpilkach, ponieważ doskonale zdawałem sobie sprawę, iż łatwo zorientuje się, że ktoś czytał jego wiadomości. Tak jak myślałem. Na jego twarzy pojawiła się zmarszczka.
-Kto przeglądał moją korespondencje?- i co ja mam teraz zrobić?
-To ty?- znów zacisnął swoje pięści... Nerwy powróciły.
-Co oznacza sms od twojej mamy?- walnąłem prosto z mostu. Szeroko otworzył usta i jęknął. Już po chwili ogromną siłą cisnął telefonem w ścianę. Wzdrygnąłem się na dźwięk roztrzaskującego się Iphona. Spuściłem swój wzrok i zacząłem zawzięcie skubać skrawek swojej koszuli.
-Wyjdź.- powiedział szorstko. Zachowywał się okropnie. Dlaczego tak gwałtownie zmieniał dzisiaj swoje zachowanie?
-Powiedziałem, WYJDŹ!- Gdy nie zauważył z mojej strony żadnej reakcji, po prostu mocno chwycił mnie za ramię i wypchnął ze swojego pokoju, zamykając drzwi na klucz. Stałem w miejscu kilkanaście sekund, nie wierząc w to co właśnie się stało. Miałem przed oczami jego rozszerzone i rozwścieczone źrenice. Coś było nie tak. Odwróciłem się na pięcie, dostrzegając tuż przed sobą resztę zespołu. Na pewno wszystko słyszeli.
-Niall miał racje. Mamy problem.- mruknąłem osuwając się po drzwiach na zimną podłogę.
_____________
Proszę: 10 rozdział. Wydaje mi się nudny, ale zapewniam, że w 11 rozdziale będzie się działo xD
I... PRZEPRASZAM, ale przynajmniej do połowy sierpnia nie będzie rozdziału. Mam w domu remont i niestety odłączają mi internet. Nie wiem kiedy będę miała go z powrotem, ale mam nadzieje, ze niebawem. Na wczasach nie pisałam rozdziałów, bo było pełno kuzynek, krzyki i cały czas się coś działo(jak byłam w górach). Teraz na czas tego gównianego remontu jadę do rodziny i zważając na to, że jest nią dziadek i babcia będzie raczej spokojnie :D Brak internetu+ dziadek i babcia= dużo rozdziałów w zeszycie (ewentualnie w laptopie jak wezmę, ale internet mam wi-fi więc nic z tego, żebym dodała posta)
Jeszcze raz bardzo przepraszam. Czekajcie na mega dopracowany i pełen emocji rozdział 11 xD (dobra... lepiej nie zapeszać, bo jeszcze mi nie wyjdzie)
* Nawet nie będę miała jak zobaczyć ile jest komentarzy pod tym rozdziałem bo tata ma zamiar wyłączyć neta lada moment (czekał tylko jak dodam rozdział)
Pozdrawiam i przepraszam za błędy, ale pisałam trochę w pośpiechu.
MAM NADZIEJĘ, ŻE ZASKOCZYCIE MNIE ILOŚCIĄ KOMENTARZY, a jak wrócę do was z nowym rozdziałem będę miała z tego powodu zaciesz :)
+I ogromnie dziękuje za te 15 komentarzy pod 9 rozdz. Kocham was :)

16 komentarzy:

  1. WoW serio fajny ;D Troch e straszny i juz przychodza do mn mysli, ze Lou jest narkomanem... ;-; Ciekawe, ciekawe...

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię takie wątki *.*
    Choć oczywiście mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
    Uwielbiam to opowiadanie.
    Nie mogłam doczekać się tego rozdziału ! No i oczywiście nie mogę doczekać się następnego.
    Normalnie Cię kocham ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta sytuacja z gotowaniem tego spaghetti i wogóle mnie totalnie rozwaliła, śmiałam się jak głupia :D
    Hmm co do Louisa jestem ciekawa co się stało, mam pewne przypuszczenia, ale to raczej nie o to chodzi...
    niecierpliwie czekam na nowy rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja chcę Larry moments ! :D Rozdział super !

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny! Czekam na następny <3 / @1D_My_Live

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ciekawie opisany rozdzial, tylko pogubiłam się w miejscu, gdzie Niall rozsypuje makaron... Nie zrozumiałam tego wakałka kto co do kogo mowi... :x
    Zapraszam do mnie :) Pozdrawiam! xx

    OdpowiedzUsuń
  7. zły Lou ! ojj...szybko ! mniej neta ! niech remont się kończy ! chce następny rozdział ! <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mam zielonego pojęcia, co się stało z Lou.. ;// Biedny Hazz. Nie będę owijać w bawełnę, świetny rozdział i czekam na jedenastkę. ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. grr.. okropny humor Lou ;c mam nadzieję, że wszystko szybko się wyjaśni xx

    OdpowiedzUsuń
  10. z Lou to zawsze coś nie tak jest :/
    czekam na nexta ♥

    http://ivebeenwakingupalone.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Baaardzo proszę, dodaj 11sty rodział, bo to już prawie koniec sierpnia, a jego nie ma, no! Jeśli możesz informuj mnie o nowych rozdziałach. :) @loveyouleeyumx

    OdpowiedzUsuń
  12. Odkryłam Twojego bloga dopiero dzisiaj, ale stwierdzam że jest genialny. <3 PER-FECT. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. :) I jakbyś mogła, to informuj mnie o kolejnych rozdziałach :3 @Sylwia9812

    OdpowiedzUsuń
  13. Nominowałam Cię do The Versalite Blogger. Więce informacji tu loveisnthard.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  15. Fajne opowiadanie mam tylko jedno "ale".
    Wygląd to zmieniasz a rozdziału nie dodajesz. Ja tu już się doczekać nie moge prosze napisz nowy rozdział SZYBKO pozdrawiam @AniaSumera

    OdpowiedzUsuń