środa, 5 czerwca 2013

Rozdział 4

Ku mojemu rozczarowaniu, nie mogłem w tych ciemnościach ujrzeć nic oprócz niewyraźnego zarysu sylwetki. Mokre oczy dodatkowo mi to uniemożliwiały.
-Harry?- usłyszałem ten głos... To był on. Louis. A może mam omamy? Cały zdrętwiałem, nie mogłem wydobyć z ust żadnej odpowiedzi. Usiadłem opierając plecy o zimną ścianę. Mój pusty wzrok spoczął na osobie, przez którą nie mogłem zasnąć.
-Płaczesz?- zapytał, dalej stojąc w jednym miejscu. Co on tu robi? Gdzie był? Jest na mnie zły? To koniec naszej przyjaźni? Miałem tyle pytań, na które nie znałem odpowiedzi. Chciałem je poznać, jednak bałem się tego, co mógłbym usłyszeć.
-Nie... Oczy mi się pocą.- mruknąłem cichuteńko, a głos wyraźnie zdradził w jakim stanie się znajduję. Nie podszedł bliżej, po prostu tam tkwił.
-Przestań płakać.- to jak się do mnie zwracał, było takie...wymuszone?
-Więc teraz tak to będzie wyglądać? Rozumiem, że wszystko stracone. Nie bój się. Nie, nie mam zamiaru zgwałcić was w nocy. Geje nie są potworami, które ruchają wszystko co się rusza, chociaż taka jest opinia innych. Chciałem wrócić do Holmes Chapel, ale te pacany mnie zatrzymały. Zmywam się stąd jutro. Z waszego życia i zespołu. One Direction będzie miało teraz czterech członków, chyba, że znajdziecie kogoś na moje miejsce.- wychrypiałem, próbując powiedzieć wszystko wyraźnie mimo płaczu, który cały czas mnie męczył. Wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć. Mimo żalu, wiedziałem iż w tej sytuacji to raczej najlepsze rozwiązanie.
-O czym ty pieprzysz do kurwy nędzy?! Przestań, słyszysz?!- krzyknął, aż wystraszyłem się iż obudził pozostałych. Ostrożnie podszedł bliżej i klęknął obok łóżka. Wpatrywałem się w to dziwne przedstawienie. Nie rozumiałem kompletnie nic, ale to chyba jest już na porządku dziennym. Po prostu jestem tępy...
-Dlaczego nie powiedziałeś mi o tym wcześniej? Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi! Zwierzałem ci się praktycznie ze wszystkiego. Wiesz o mnie więcej niż własna matka! Sądziłem, że mi ufasz!- próbował opanować swoje zdenerwowanie. Oddychał ciężko zaciskając pięści na białym prześcieradle. Był wściekły. Nigdy nie widziałem go takiego wkurzonego. Jak zahipnotyzowany śledziłem każdy jego ruch. To wszystko było takie dziwne.
-Odezwij się!- krzyknął i na oślep mocno uderzył pięścią moją twarz. Zszokowany jego wybuchem, chwyciłem za bolące miejsce zaciskając przy tym zęby. Poczułem w ustach słodką krew, która najwyraźniej wydostała się z rozciętej wargi. Nigdy nie podniósł na mnie ręki, aż do teraz. Nie sądziłem, że byłby do tego zdolny. Myliłem się. Cały zesztywniał, gdy chyba zrozumiał co właśnie uczynił.
-Boże, przepraszam! Nie chciałem. Nic ci nie jest? To mnie przerasta, to takie trudne! To...- zaczął szlochać razem ze mną w kółko powtarzając ''przepraszam'' jak jakąś modlitwę. Mimo wszystko nie przytulił mnie, nie dotknął tak jak zrobiłby to zanim dowiedział się, że jestem homoseksualistą.
-Brzydzisz się mną.- stwierdziłem, nie zwracając uwagi na jego prośby o wybaczenie. Przyznam, że moja twarz bolała wskutek zetknięcia z męską pięścią, jednak teraz zdecydowanie przeważał ból psychiczny. Po zdaniu jakim wypowiedziałem, zapadła cisza, która ostatnio cały czas mnie prześladuje. Gdybym mógł cofnąć czas, na pewno powiedziałbym o swojej tajemnicy już w X-Factorze, gdy połączyli nas w grupę.
-Jeśli w jakimś stopniu czuję do ciebie odrazę, to nie dlatego, że jesteś innej orientacji. Ale dlatego, że dowiaduje się o tym po roku znajomości. Słyszysz? Cholernym roku!- warknął i schował twarz w swoich dłoniach. Dalej klęczał obok mnie i próbował nieco ochłonąć. Czas mijał, a on nadal tu był i starał się unormować swój oddech. Czułem, że jest mu ciężko. Chciałem to jakoś ułatwić, ale nie wiedziałem jak. Nienawidziłem sytuacji, w których się nie odnajdywałem.
-Posuń się.- rozkazał nagle, jakby nigdy nic. Zdziwiony zrobiłem to, próbując rozszyfrować co zamierzał. Wczołgał się na łóżko, zabierając mi trochę kołdry i głośno westchnął. Leżałem na samym skraju, aby nie dotknąć Louisa.
-Co teraz?- zapytał, a ja nie wiedziałem co mam powiedzieć. Jak to wszystko się potoczy?
-Nie wiem. Ty mi powiedz.- chciałem, żeby wyjaśnił jakie relacje zaistnieją pomiędzy nami. Byłem zdolny zrobić wszystko, żeby nie stracić tej więzi pomiędzy nami. A może ona już przepadła?
-Odpowiesz mi szczerze na jedno pytanie? Tylko bez wykrętów.- miałem złe przeczucia, ciekawe dlaczego?
-Jasne.- w końcu zasługiwał na wyjaśnienia. I miał do nich prawo.
-Czy ty... Czujesz coś do mnie?- zająknął się i znów wziął głęboki oddech. Zrozumiawszy jego pytanie wcisnąłem głowę pod poduszkę.
-Co to za głupie pytanie?- dlaczego już drugi raz to słyszę, tylko, że tym razem od TEJ osoby? I co to wszystko miało na celu?
-Po prostu odpowiedz. Nasze zachowanie zawsze było co najmniej dziwne. Chcę wiedzieć czy dla ciebie to znaczyło coś więcej... Obiecałeś. Bądź ze mną szczery, proszę cię.- Może powinienem wyłożyć wszystkie karty na stół? W końcu jak szaleć, to na całego. Poza tym, nie chciałem już nic zatajać przed Tomlinsonem.
-Nie wiem Lou, naprawdę nie wiem czy to coś więcej niż braterska miłość. Przepraszam cię, tak strasznie mi przykro. Nie chcę, stracić przyjaciela. Zrobię wszystko co zechcesz, tylko mnie nie zostawiaj. Błagam.- łzy cały czas dręczyły moją postać, a w dotknięciu z drobną raną sprawiały, iż jeszcze bardziej piekły mnie usta. Wybrałem chyba najbezpieczniejszą odpowiedź ze wszystkich możliwych. Poza tym naprawdę nie wiedziałem czy kocham osobę, która leżała obok mnie.
-Spokojnie. Wszystko będzie dobrze. Nie opuszczę cię. Pamiętasz naszą obietnice? ''Przyjaciele, aż po grób.''- powiedział i niespodziewanie wplótł palce w moje miękkie loki. Jęknąłem nie panując nad tym odruchem, a dopiero po chwili zażenowany swoją reakcją na jego dotyk, zakopałem się w pościeli.
-Ejj... Nie chowaj się. Jest w porządku.- powiedział i znacznie się do mnie przybliżył. Poczułem ciepło jego ciała i cudowny zapach męskich perfum.
-Chcesz spaść z tego łóżka?- zapytał ciągnąc mnie do siebie za nadgarstek. Przykrył nas szczelnie kołdrą i wsunął rękę pod przykrycie. Gdy jego chłodna dłoń spotkała się z moim rozpalonym podbrzuszem krzyknąłem zaskoczony dotykiem.
-Masz zimne ręce!- fuknąłem zły wskutek czego mój przyjaciel cicho się roześmiał i objął mnie ciaśniej. Atmosfera była zdecydowanie lżejsza. Do zmartwień powrócę jutro. Czy to naprawdę było takie proste? Oni tak po prostu mnie... zaakceptowali?
-Tak Styles, to jest ten moment w którym się do mnie przytulasz.- wychrypiał oburzony moim zachowaniem. Założyłem prawą rękę na jego pierś i przymknąłem powieki. Jeśli to wszystko jest snem... nie chcę się budzić.
-Dobranoc mały.- w odpowiedzi tylko bardziej wtuliłem się w tors przyjaciela. Mając u boku JEGO, byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie...
_________________________________________________
Przepraszam, że to zepsułam. Nie jestem zadowolona z tego rozdziału... Próbowałam jakoś go uratować, ale niezbyt mi to wyszło... Postaram się, aby następne były lepsze i dłuższe.
I dziękuję bardzo za komentarze pod ostatnim rozdziałem. Nie macie pojęcia jak mnie to mobilizuję ♥ A z każdym kolejnym komentarzem, mam na twarzy taki zaciesz, że huh... xD

8 komentarzy:

  1. o cholera ! pisz dalej szybko !!!! :****
    chcę tu widzieć nowy rozdział jak najszybciej !!! <333

    OdpowiedzUsuń
  2. jej, to takie słodkie że Lou nie ma pretensji ;**
    czekam na następny <3
    @lifetastegreat

    OdpowiedzUsuń
  3. Ugh, *___* Dawaj kolejny ;D

    @S_Kocurek

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mi sie podoba to opowiadanie. Trochę mkniesz z fabułą i wgl ale i tak jest spoczko ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Przestań, wcale go nie zepsułaś. Mi się bardzo, bardzo podoba ;) Jestem ogólnie ciekawa co dalej będzie z Harrym i Lou... :>

    OdpowiedzUsuń
  6. Kuurcze tak się swietnie zapowiada...kolejny kolejny :D:D szybko szybko :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepraszam, że nadal nie skomentowałam twojego opowiadania, ale nie pozwolił mi na to po prostu brak czasu. Obiecuję, że jutro zabieram się do czytania i komentowania :):*

    Nowy rozdział na "Milcząca miłość" - http://milczaca-milosc.blogspot.com/2013/06/rozdzia-2.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Matko.. Pochłonęłam te 4 rozdziały mimo ciągłych łez w tak szybkim tempie, że aż jestem z siebie dumna. I wcale nie zepsułaś tego rozdziału. Jest piękny ♥

    OdpowiedzUsuń