Ku mojemu rozczarowaniu, nie mogłem w tych ciemnościach ujrzeć nic oprócz niewyraźnego zarysu sylwetki. Mokre oczy dodatkowo mi to uniemożliwiały.
-Harry?-
usłyszałem ten głos... To był on. Louis. A może mam omamy? Cały
zdrętwiałem, nie mogłem wydobyć z ust żadnej odpowiedzi.
Usiadłem opierając plecy o zimną ścianę. Mój pusty wzrok
spoczął na osobie, przez którą nie mogłem zasnąć.
-Płaczesz?-
zapytał, dalej stojąc w jednym miejscu. Co on tu robi? Gdzie był?
Jest na mnie zły? To koniec naszej przyjaźni? Miałem tyle pytań, na
które nie znałem odpowiedzi. Chciałem je poznać, jednak bałem
się tego, co mógłbym usłyszeć.
-Nie...
Oczy mi się pocą.- mruknąłem cichuteńko, a głos wyraźnie
zdradził w jakim stanie się znajduję. Nie podszedł bliżej, po
prostu tam tkwił.
-Przestań
płakać.- to jak się do mnie zwracał, było takie...wymuszone?
-Więc
teraz tak to będzie wyglądać? Rozumiem, że wszystko stracone. Nie
bój się. Nie, nie mam zamiaru zgwałcić was w nocy. Geje nie są
potworami, które ruchają wszystko co się rusza, chociaż taka jest
opinia innych. Chciałem wrócić do Holmes Chapel, ale te pacany
mnie zatrzymały. Zmywam się stąd jutro. Z waszego życia i
zespołu. One Direction będzie miało teraz czterech członków,
chyba, że znajdziecie kogoś na moje miejsce.- wychrypiałem,
próbując powiedzieć wszystko wyraźnie mimo płaczu, który cały
czas mnie męczył. Wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć.
Mimo żalu, wiedziałem iż w tej sytuacji to raczej najlepsze
rozwiązanie.
-O
czym ty pieprzysz do kurwy nędzy?! Przestań, słyszysz?!- krzyknął,
aż wystraszyłem się iż obudził pozostałych. Ostrożnie podszedł
bliżej i klęknął obok łóżka. Wpatrywałem się w to dziwne
przedstawienie. Nie rozumiałem kompletnie nic, ale to chyba jest już
na porządku dziennym. Po prostu jestem tępy...
-Dlaczego
nie powiedziałeś mi o tym wcześniej? Myślałem, że jesteśmy
przyjaciółmi! Zwierzałem ci się praktycznie ze wszystkiego. Wiesz
o mnie więcej niż własna matka! Sądziłem, że mi ufasz!-
próbował opanować swoje zdenerwowanie. Oddychał ciężko
zaciskając pięści na białym prześcieradle. Był wściekły.
Nigdy nie widziałem go takiego wkurzonego. Jak zahipnotyzowany
śledziłem każdy jego ruch. To wszystko było takie dziwne.
-Odezwij
się!- krzyknął i na oślep mocno uderzył pięścią moją twarz.
Zszokowany jego wybuchem, chwyciłem za bolące miejsce zaciskając
przy tym zęby. Poczułem w ustach słodką krew, która najwyraźniej
wydostała się z rozciętej wargi. Nigdy nie podniósł na mnie
ręki, aż do teraz. Nie sądziłem, że byłby do tego zdolny.
Myliłem się. Cały zesztywniał, gdy chyba zrozumiał co właśnie
uczynił.
-Boże,
przepraszam! Nie chciałem. Nic ci nie jest? To mnie przerasta, to
takie trudne! To...- zaczął szlochać razem ze mną w kółko
powtarzając ''przepraszam'' jak jakąś modlitwę. Mimo wszystko nie
przytulił mnie, nie dotknął tak jak zrobiłby to zanim dowiedział
się, że jestem homoseksualistą.
-Brzydzisz
się mną.- stwierdziłem, nie zwracając uwagi na jego prośby o
wybaczenie. Przyznam, że moja twarz bolała wskutek zetknięcia z
męską pięścią, jednak teraz zdecydowanie przeważał ból
psychiczny. Po zdaniu jakim wypowiedziałem, zapadła cisza, która
ostatnio cały czas mnie prześladuje. Gdybym mógł cofnąć czas,
na pewno powiedziałbym o swojej tajemnicy już w X-Factorze, gdy
połączyli nas w grupę.
-Jeśli
w jakimś stopniu czuję do ciebie odrazę, to nie dlatego, że
jesteś innej orientacji. Ale dlatego, że dowiaduje się o tym po
roku znajomości. Słyszysz? Cholernym roku!- warknął i schował
twarz w swoich dłoniach. Dalej klęczał obok mnie i próbował
nieco ochłonąć. Czas mijał, a on nadal tu był i starał się
unormować swój oddech. Czułem, że jest mu ciężko. Chciałem to
jakoś ułatwić, ale nie wiedziałem jak. Nienawidziłem sytuacji, w
których się nie odnajdywałem.
-Posuń
się.- rozkazał nagle, jakby nigdy nic. Zdziwiony zrobiłem to,
próbując rozszyfrować co zamierzał. Wczołgał się na łóżko,
zabierając mi trochę kołdry i głośno westchnął. Leżałem na
samym skraju, aby nie dotknąć Louisa.
-Co
teraz?- zapytał, a ja nie wiedziałem co mam powiedzieć. Jak to
wszystko się potoczy?
-Nie
wiem. Ty mi powiedz.- chciałem, żeby wyjaśnił jakie relacje
zaistnieją pomiędzy nami. Byłem zdolny zrobić wszystko, żeby nie
stracić tej więzi pomiędzy nami. A może ona już przepadła?
-Odpowiesz
mi szczerze na jedno pytanie? Tylko bez wykrętów.- miałem złe
przeczucia, ciekawe dlaczego?
-Jasne.-
w końcu zasługiwał na wyjaśnienia. I miał do nich prawo.
-Czy
ty... Czujesz coś do mnie?- zająknął się i znów wziął głęboki
oddech. Zrozumiawszy jego pytanie wcisnąłem głowę pod poduszkę.
-Co
to za głupie pytanie?- dlaczego już drugi raz to słyszę, tylko,
że tym razem od TEJ osoby? I co to wszystko miało na celu?
-Po
prostu odpowiedz. Nasze zachowanie zawsze było co najmniej dziwne.
Chcę wiedzieć czy dla ciebie to znaczyło coś więcej...
Obiecałeś. Bądź ze mną szczery, proszę cię.- Może powinienem
wyłożyć wszystkie karty na stół? W końcu jak szaleć, to na
całego. Poza tym, nie chciałem już nic zatajać przed Tomlinsonem.
-Nie
wiem Lou, naprawdę nie wiem czy to coś więcej niż braterska
miłość. Przepraszam cię, tak strasznie mi przykro. Nie chcę,
stracić przyjaciela. Zrobię wszystko co zechcesz, tylko mnie nie
zostawiaj. Błagam.- łzy cały czas dręczyły moją postać, a w dotknięciu
z drobną raną sprawiały, iż jeszcze bardziej piekły mnie usta. Wybrałem chyba
najbezpieczniejszą odpowiedź ze wszystkich możliwych. Poza tym
naprawdę nie wiedziałem czy kocham osobę, która leżała obok
mnie.
-Spokojnie.
Wszystko będzie dobrze. Nie opuszczę cię. Pamiętasz naszą obietnice? ''Przyjaciele, aż po grób.''- powiedział i niespodziewanie wplótł
palce w moje miękkie loki. Jęknąłem nie panując nad tym
odruchem, a dopiero po chwili zażenowany swoją reakcją na jego
dotyk, zakopałem się w pościeli.
-Ejj...
Nie chowaj się. Jest w porządku.- powiedział i znacznie się do
mnie przybliżył. Poczułem ciepło jego ciała i cudowny zapach
męskich perfum.
-Chcesz
spaść z tego łóżka?- zapytał ciągnąc mnie do siebie za
nadgarstek. Przykrył nas szczelnie kołdrą i wsunął rękę pod
przykrycie. Gdy jego chłodna dłoń spotkała się z moim rozpalonym
podbrzuszem krzyknąłem zaskoczony dotykiem.
-Masz
zimne ręce!- fuknąłem zły wskutek czego mój przyjaciel cicho się
roześmiał i objął mnie ciaśniej. Atmosfera była zdecydowanie
lżejsza. Do zmartwień powrócę jutro. Czy to naprawdę było takie
proste? Oni tak po prostu mnie... zaakceptowali?
-Tak
Styles, to jest ten moment w którym się do mnie przytulasz.-
wychrypiał oburzony moim zachowaniem. Założyłem prawą rękę na
jego pierś i przymknąłem powieki. Jeśli to wszystko jest snem...
nie chcę się budzić.
-Dobranoc
mały.- w odpowiedzi tylko bardziej wtuliłem się w tors
przyjaciela. Mając u boku JEGO, byłem najszczęśliwszym
człowiekiem na świecie...
_________________________________________________
Przepraszam, że to zepsułam. Nie jestem zadowolona z tego rozdziału... Próbowałam jakoś go uratować, ale niezbyt mi to wyszło... Postaram się, aby następne były lepsze i dłuższe.
I dziękuję bardzo za komentarze pod ostatnim rozdziałem. Nie macie pojęcia jak mnie to mobilizuję ♥ A z każdym kolejnym komentarzem, mam na twarzy taki zaciesz, że huh... xD
o cholera ! pisz dalej szybko !!!! :****
OdpowiedzUsuńchcę tu widzieć nowy rozdział jak najszybciej !!! <333
jej, to takie słodkie że Lou nie ma pretensji ;**
OdpowiedzUsuńczekam na następny <3
@lifetastegreat
Ugh, *___* Dawaj kolejny ;D
OdpowiedzUsuń@S_Kocurek
Bardzo mi sie podoba to opowiadanie. Trochę mkniesz z fabułą i wgl ale i tak jest spoczko ^^
OdpowiedzUsuńPrzestań, wcale go nie zepsułaś. Mi się bardzo, bardzo podoba ;) Jestem ogólnie ciekawa co dalej będzie z Harrym i Lou... :>
OdpowiedzUsuńKuurcze tak się swietnie zapowiada...kolejny kolejny :D:D szybko szybko :D
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że nadal nie skomentowałam twojego opowiadania, ale nie pozwolił mi na to po prostu brak czasu. Obiecuję, że jutro zabieram się do czytania i komentowania :):*
OdpowiedzUsuńNowy rozdział na "Milcząca miłość" - http://milczaca-milosc.blogspot.com/2013/06/rozdzia-2.html
Matko.. Pochłonęłam te 4 rozdziały mimo ciągłych łez w tak szybkim tempie, że aż jestem z siebie dumna. I wcale nie zepsułaś tego rozdziału. Jest piękny ♥
OdpowiedzUsuń